wtorek, 11 marca 2014

Od Aury

 Wieczorem była u mnie Sammi. Bolała ją noga, którą skaleczyła podczas polowania. Dałam jej korzenie sertyny.
 - Zrób sobie okład i idź spać.- powiedziałam.
 - Dziękuję.
 Kiedy poszła umyłam się w jaskiniowym jeziorku i poszłam na obchód. Idąc obok czwartej jaskini usłyszałam śmiech Etery.
 - Powinna być na zamku.- zaniepokoiłam się.
 Podeszłam do wejścia i zobaczyłam Eterę leżącą obok Matta. Całowali się namiętnie. Nie widzieli mnie. Cofnęłam się i uciekłam. Pobiegłam nad źródełko. Biegłam przed siebie najszybciej jak potrafiłam. Zatrzymałam się na małej polance niedaleko źródełka. Księżyc był w pełni. Poczułam jak siły wracają mi. Zawyłam do księżyca. Położyłam się na trawie i zaczęłam płakać. A co jeśli oni mnie widzieli? Taka tajemnica to zagrożenie zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Etera jest alfą. Nagle ktoś położył mi łapę na plecach. Odskoczyłam. To był Aztek. Ucieszyłam się na jego widok. Sama nie wiem czemu rzuciłam się mu na szyję.
 - Czemu płaczesz?- zapytał gładząc mnie.
 Nie odpowiedziałam. Siedzieliśmy tak parę minut. W końcu uspokoiłam się. Spojrzałam mu w oczy i przysunęłam się bliżej. Nachyliłam się żeby go pocałować.

 <Aztek dok.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz