poniedziałek, 3 marca 2014

Od Kailo Dziki Zachód cz.4

Przez całą podróż Spark przyglądała mi się, a kiedy ja na nią spojrzałem odwróciła głowę i udawała, że podziwia widoki. Po jakimś czasie dolecieliśmy nad Czerwoną Pustynię. Pegazy zaczęły ciężko dyszeć i lecieć wolniej.
- Długo nie dadzą rady.- powiedziała Spark zakładając na głowę kaptur płaszcza.
Po chwili naszym oczom ukazała się stara gospoda. Wylądowaliśmy. Bella dała koniom pić, a ja i Spark weszliśmy do karczmy. Stół wycierała zgrabna wilczyca. Spojrzałem się na nią, a ona puściła mi oko. Spark nadepnęła mi na łapę.
- Co ty wyprawiasz?!- warknęła.
Podeszliśmy do lady, za którą siedział na bujanym fotelu stary łaciaty wilk z zabandażowanym prawym uchem.
- Ja to załatwię.- szepnąłem do Spark.- Witaj towarzyszu chcielibyśmy zostawić u ciebie dwa konie i rydwan.
- A czy ja wyglądam na stajennego?!- burknął wilk.
Rzuciłem na ladę worek pełny złotych monet, który dostaliśmy od Etery "gdybyśmy mieli jakieś problemy z miejscowymi". Wilk otworzył szerzej oczy na widok złota.
- Jak długo was nie będzie?- zapytał miłym głosem basior nie odrywając wzroku od sakiewki.
- Za tyle złota powinieneś je trzymać w najlepszych stajniach do końca ich życia.- powiedziała Spark.
- Nie będę was dłużej przetrzymywać.- powiedział Stary Joe.- Ale na własnych nogach daleko nie zajdziecie.
- Czyli?- zapytałem.
Stary Joe zaprowadził na do stajni za karczmą. Stały tam trzy konie. Wtedy weszła Bella z pegazami. Joe zagwizdał na widok dorodnych pegazów.
- Może moje konie nie są tak dorodne, ale przejadę 100 km dziennie pustynie bez kropelki wody.
Spark dostała kasztanowatą klacz, Bella srokatego wałacha, a ja czarnego ogiera. Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy. Rzeczywiście po dwudziestu minutach szybkiego kłusu dojechaliśmy do drogowskazu.
- West Bridge 20 mil.- powiedział Bella ocierając łapę drewniany znak.
Ruszyliśmy w kierunku miasteczka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz