- A więc twoja babcia była zielarką?- zapytałam. Zadziwiająco dobrze
rozmawiało mi się z Bellą, chociaż jeszcze rano nie wydawała mi się zbyt
przyjazna.
- Tak.- odpowiedziała patrząc w niebo.- Pamiętam jak zabierała mnie na bagna zbierać takie żółte kwiaty, z których robiła...
- Sok?
- Tak! Skąd wiesz.
- Każdy wilk roślinny to wie.- uśmiechnęłam się.
- Eeee... no tak.
Nagle usłyszałam jakieś drzewa.
- Co się dzieje?- zapytała Bella.
Uciszyłam ją tylko ruchem łapy. Las szumiał już dosyć głośno. Zwykłe
wilki słyszały tylko cienie słów, ale ja rozumiałam dużą część.
"Ratujcie księcia..."
- Wiesz jak znaleźć ślady na niebie?- zapytałam niespokojnie.
- Tak.- powiedziała dumnie Bella.- Ale o co chodzi?
Już po chwili leciałyśmy na dwóch siwych pegazach.
- Drzewa szumiały, aby ratować księcia.- powiedziałam widząc, że Bella chce mnie o coś zapytać.
- Ale przecież Blue jest pod opieką.
- Wiem, ale drzewa nie miałyby powodu kłamać.
Rozmowę przerwało dotarcie na miejsce. Konie wylądowały.
- Gdzie jest Blue?- zapytałam zdziwionej Etery.
- Tu jest.- powiedziała spokojnie władczyni odchylając zasłonę wózka.- Cały i zdrowy. I nie rozumiem co tu robicie.
- My... po prostu...- zaczęłam się tłumaczyć.
- A gdzie Max?- zapytała Bella.
- Jakieś 20 minut temu poszedł po drewno na ognisko, ale powinien już wrócić...
- Max! Max!
- Maaax! Maaax!
- Książe!- wołałam, ale odpowiedziała nam cisza.- Poszukam go w lesie.
Pobiegłam do lasu.
- Gdzie on jest?- wołałam, ale drzewa milczały.
Nagle poczułam uderzenie z tyłu głowy. Świat zawirował. Upadłam na ziemię i straciłam przytomność.
<Max?><Etera?><Bella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz