Kiedy wszyscy się cieszyli zacząłem się rozglądać za Victorią, ale nie
znalazłem. Wybiegłem z zamku i przyłożyłem nos do ziemi. Pobiegłem za
tropem w stronę wschodniej granicy. Po paru minutach dotarłem do
granicy.
- Pomocy!- usłyszałem zza krzaków krzyk Victorii.
Pognałem skacząc nad ostrymi gałęziami.
- Cicho!- zasłoniłem Vicki usta łapą.- Nie jesteśmy na terytorium watahy...
W tym momencie trzasnął jakiś patyk niedaleko nas.
- Padnij.- szepnąłem i razem z Iskierką i Victorią położyłem się wśród gałęzi.- Poczekajcie tu chwilę.
- Nie zostawiaj mnie tu samej.- powiedziała Vicki.
- Nie zostawię, obiecuję.
Ostrożnie wychyliłem się i bezszelestnie wyszedłem z naszej kryjówki.
Zakradłem się i wyskoczyłem na przeciw wilka w czarnym płaszczu.
- Proszę! Nie rób mi krzywdy!- krzyknęła wilczyca zdejmując kaptur. Wyglądała tak:
- Nie bój się mnie.- uśmiechnąłem się do pięknej wilczycy.- Jak się nazywasz i z jakiej watahy jestes?
- Nazywam się Saphira.- powiedziała i przysunęła się bliżej.- I nie należę do żadnej watahy.
- Nie przeszkadzam wam?!- powiedziała Victoria wyciągając Iskierkę z krzaków.
- Saphiro to księżna Victoria.- powiedziałem podnosząc na grzbiet Iskierkę.- Victorio to Saphira.
Victoria nic nie powiedziała. Chciałem pomóc jej iść, ale odepchnęła mnie i poszła przodem utykając.
- Co jej jest?- zapytała szeptem Saphira.
Nie odpowiedziałem tylko podszedłem do Vicki.
- Co ci jest?- zapytałem ją.
- Nie ufam jej.- powiedziała Vicki pokazując ruchem głowy na Saphirę.
Iskierka zaczęła się budzić.
<Victoria dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz