wtorek, 3 czerwca 2014

Od Belli C.D. Historii Aury

Złość mineła. Biegłyśmy do zamku. Aura zaczęła znowu kaszleć. Spojrzałam na nią. Przyjrzałam się jej łapie. Byłą we krwi.
-Aura - powiedziałam zdenerwowana - co Ci jest?
-To nic takiego...
-A to - zaczęłam wpatrywać się w jej łąpę.
Biegłyśy dalej. Aura osłabła. Wzięłam ją na swój grzbiet. Biegłam wolniej ale w równym tępie.
-Bella! Szybciej! - krzyknęła Aura.
Za sabą zauważyłam goniącą nas zieloną błyskawice. Zauważyłam już klasztor. Drzwi otworzyły się przed nami. A błyskawica odbiła się z hukiem jakby chroniła nas jakaś bariera.
Biegłam w stronę medyka. Otworzyłam drzwi nie pukając. Lekarz czytał tom ksiażki " Medycyna wilkokrwistych".
-Kaszle krwią - zaczęłam - osłabła być może straciła przytomność.
Lekarz podbiegł do wadery i zaczął ją badać po krótkim czasie stwierdził.
-Choroba słońca - powiedział. - Waderę może uleczyć tylko roztwór z kwiatów zasianych w wysokich górach. Nie umrze. Ale będzie słabła. Choroba odejdzie dopiero gdy wypije z nich roztwór. Kwiaty nie kwitnął o tej porze roku ale... Muszę jeszcze ją zbadać. Dokłaniej.
-Ja nie moge - złapałam się za głowę.
-Idę do księżniczki.
Szłam do Etery. Ale spotkałam ją po drodze. Opowiedziałam jej o wszystkim.
-Mam prośbę - powiedziałam - Czy mogą pojechać po Brail'a ?
-Tak... - odpowiedziała cicho.
Kilka godzin późńiej do klasztoru wkroczył Brail. Wszedł do mojego pokoju. Zaczął mnie całować.
Uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię - powiedziałam szczerze.
-Ja ciebie też - odpowiedział.
-Chodźmy na kolację - szepnął i poszliśy razem.


<Brail?Ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz