Zastanawiałam się nad tym co właśnie powiedziała Bella. Coś kojarzyłam z nimfami. Coś z mojego dzieciństwa, ale nie byłam pewna. Byłam tak wyczerpana fizycznie i psychicznie, że nie mogłam wierzyć swoim wspomnieniom.
- Idź już spać.- powiedziałam i zobaczyłam w oczach Belli rozczarowanie.- Wezmę pierwszą wartę.
- Nie!- zaprotestowała Bella.- Ja wezmę pierwszą wartę. Śpię cały dzień, a ty na pewno jesteś zmęczona.
To prawda. Byłam okropnie zmęczona. Ledwo trzymałam się na nogach. Fritz poszedł po drewno żeby dołożyć do dogasającego ogniska. Kiedy wrócił nie pytał nas nawet o zdanie tylko kazał iść spać i sam wziął pierwszą wartę.
~ rano ~
Obudziłam się rano obok Belli. Fritz siodłał konie. Rozbawiło mnie gdy chciał osiodła Ospacę, a ta ugryzła go w rękę. Wstałam i przykryłam Bellę.
- Powinnaś ją zaszczepić na wściekliznę.- mruknął Fritz masując ramię.
Podeszłam do nich i poklepałam Ospacę po szyi.
- Patrz.- powiedziałam pewnie i poprawiłam siodło.
Podciągnęłam popręg, a klacz nawet nie drgnęła. Bela obudziła się i usiadła przy ognisku. Zaburczało jej w brzuchu. Uśmiechnęła się do niej.
- Zostańcie tu, a ja coś upoluję.- oświadczyłam i pobiegłam do lasu.
Upolowałam dwa bażanty. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy. Bella jechała ze mną. Około południa dotarliśmy na kolejny step. Nagle Fritz zatrzymał nas ruchem łapy. Ospaca podniosła głowę i wbiła wzrok w punkt na skraju lasu. Na początku nic nie widziałam po chwili z lasu wyjechała wilczyca w niebieskim płaszczu na siwym koniu.
- Może być ich więcej.- ostrzegł nas Fritz.
W wilczej kulturze niebieski oznaczał pokojowe nastawienie do wilkokrwistych. Może to tylko zbieg okoliczności? Popędziła Ospacę do galopu. Fritz niechętnie ruszył za nami wyciągając miecz. Podjechaliśmy do wadery, która okazała się dosyć młoda.
- Mówisz po naszemu?- zapytałam specjalnie odkrywając łuk spod płaszcza. Wadera nawet na niego nie spojrzała.
- Znam wasz język.- oświadczyła z dumą, ale bez pychy.- Moja królowa was obserwuje od waszego spotkania z Funami.
- Funami?- powtórzyła Bella.
- Prymitywne plemię. To pół kojoty, pół lisy. Świetnie walczą i znają się na koniach jak nikt. Gdyby nie wasze konie zostalibyście ich kolacją.
- Co?!- Fritz wreszcie się odezwał.
- Oni zjedzą wszystko co się rusza.- dodała z kamienną twarzą wadera.- Musimy już jechać królowa na was czeka.
Wymieniliśmy spojrzenia z Fritzem i ruszyliśmy za waderą w las.
Już niedługo część 2 ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz