Jechałem galopem przez pustynię, gdy na horyzoncie pojawiła się pokryta
złotem kopuła meczetu Mahia Opiah. Popędziłem konia. Po 15 minutach
wjechałem przez Czarną Bramę do miasta. Podjechałem do straganu z figami
i zapytałem waderę gdzie znajdę strażników. Nie odpowiedziała mi, bo
dwóch strażników ściągnęło mnie z konia.
- Masz przy sobie dokumenty?- warknął szary wilk z blizną pod lewym okiem.
- Mam pilną wiadomość dla generała Maheeda.- skłamałem.
Spojrzeli się na siebie. Szary wilk był kimś wysoko postawionym, bo miał
na szyi złoty łańcuszek z szmaragdowym skarabeuszem. Po chwili dyskusji
w języku, którego nie rozumiałem puścili mnie.
- Chodź z nami.- powiedział nieco łagodniej.
Kazali mi zejść z konia, którego wziął ten drugi wilk, a ja poszedłem za
szarym. Po paru minutach spaceru między straganami i krzyczącymi
wilkami dotarliśmy do olbrzymiego pałacu pilnowanego przez setki
strażników uzbrojonych w włócznie i krótkie miecze. Gdy weszliśmy na
dziedziniec młoda wadera zabrała mojego konia. Razem z szarym wilkiem,
który nazywał się Dakhal weszliśmy do sali tronowej. Na złotym tronie
siedział stary wilk. Dakhal ukłonił się i zatrzymał przy kolumnie.
- Kto to?- burknął generał.
- Ma dla Ciebie wiadomość, panie.- schylił się jeszcze niżej Dakhal.- pochodzi z Wolf Blood.
- A więc?- zapytał Maheed patrząc na mnie.
- Tak naprawdę...- zacząłem.-... to nie mam wiadomości.
- Kłamco!- syknął Dakhal wyjmując sztylet.
- Ale miałeś jakiś powód, aby się ze mną spotkać?- powiedział generał zatrzymując Dakhala.
- Księżniczka Etera.- zacząłem.- Chce się upewnić czy rozejm jest nadal aktywny.
- Księżniczka Etera...- zaśmiał się złowrogo.- przypomniała sobie o
nas?! A gdy 2 lata temu była wielka susza?! A gdy 5 lat temu większość
koni w naszym mieście zginęła z powodu epidemii?! Co było wtedy?!
"O nie, zawaliłem wszytko"- pomyślałem sobie.
- Zginiesz.- warknął dając znać strażnikom by mnie zabrali.- Może to jej o nas przypomni...
- Stój!- krzyknąłem.- Mój ojciec miał na imię... Derk!
- Stop!- wrzasnął wstając z tronu.- Puśćcie go!
Odstawili mnie .
- Kailo!- powiedział ze łzami w oczach.- Ojciec szukał cię wiele lat. Czemu uciekłeś?
- Nie uciekłem.- powiedziałem.- Wpadłem wtedy do rzeki i...
- Już dobrze.- powiedział.- jesteś głodny.
Przypomniało mi się, że strasznie burczy mi w brzuchu.
~ po południu ~
Siedzieliśmy na miękkich kanapach jedząc pieczone indyki. Nagle do sali wpadli Etera, Olaf i Darky.
- Puść go!- krzyczała Etera.- Gdzie jest Ka...Kailo? Co ty tu robisz?
- To długa historia...
<Darky?> <Olaf?> <Etera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz