środa, 9 kwietnia 2014

Od Kailo C.D. Historii Etery

- Kailo, jesteś dla mnie jak syn, ale nie będę naprawiał relacji z nią.- powiedział Maheed.
- Ale...to jest moja żona!- powiedziałem i podszedłem do Etery.
- Co ty wyprawiasz?!- szepnęła, gdy ją przytulałem.
- Zaufaj mi.- odpowiedziałem.
- To zmienia postać rzeczy.- przyznał generał.- Mój dom jest twoim domem księżniczko.
Usiedliśmy do uczty razem z Darky i Olafem.

~ następnego dnia ~

Po pałacu poruszaliśmy się w ludzkiej postaci. Siedziałem z Etera w naszej komnacie.
- Skąd on Cię właściwie zna?- zapytała podziwiając wschód słońca nad Al Tahaal.- Jest gotowy oddać Ci cały swój majątek.
- Znał mojego ojca.- powiedziałem siadając naprzeciwko niej.- Walczyli razem podczas wojny z Sachami, plemieniem zamieszkującym Azję. Maheed wpadł w pułapkę. Mój ojciec ryzykował życie, aby go uratować.
- Po co? Jakim cudem w ogóle walczyli wspólnie? Wilki z Arabii i my nienawidziliśmy się od wieków.
- Moje korzenie są trochę inne niż twoje. Moja matka pochodziła z Italii. Mój ojciec był najmłodszym kapitanem skandynawskiej kawalerii.- zerknąłem na Eterę, wpatrywała się we mnie z uśmiechem.- Kiedy się urodziłem szalała epidemia hiszpanki. Mój ojciec chciał z nami uciec do Afryki, ale dla mamy było już za późno. Zabrał mnie i ruszył na południe. Mieszkaliśmy tam przez parę miesięcy, gdy przyszedł list z dowództwa, że Sachowie tworzą armię. Zagrożona była i Arabia i Europa, więc musieli połączyć siły.
- To niesamowite.- przeszkodziła mi Etera.- Gdy ja dorastałam w nudnym zamku, ty przeżywałeś przygody o jakich mi się nawet nie śniło.
- Mój ojciec i Maheed zaprzyjaźnili się. Spędziłem rok w Szafirowym Pałacu w Alhaatal. To wszystko co pamiętam z tamtych czasów. Potem błąkałęm się po Galii, zaciągnąłem się do załogi żaglowca "Dreamer" i trafiłem do twojej watahy.
- Naszej mężu.
Wybuchliśmy śmiechem. Wiedziałem, że Maheed w końcu się zorientuje. Musieliśmy wracać.

~ podczas śniadania ~

- Wiesz, że jesteś dla mnie jak ojciec, ale źle się czuję żyjąc na twój koszt w tym pięknym pałacu.- zacząłem.- A poza tym zostawiliśmy watahę bez opieki.
- Spodziewałem się, że to nastąpi, ale nie tak prędko.- powiedział odsuwając talerz, na którym jeszcze przed chwilą leżał pieczony ananas.- Każę przygotować wam dwie karety i w południe wyjedziecie.
Nie spodziewałem się, że pójdzie tak łatwo. Spojrzałem się na Eterę i uśmiechnąłem się. Odwzajemniła ten gest i wytarła usta jedwabną chustką. Wyglądała pięknie w rubinowej, zwiewnej sukience, którą sprezentował jej Maheed w ramach spóźnionego prezentu ślubnego.


~ W południe ~

Wyszliśmy z pałacu. Na dziedzińcu stała złoty rydwan zaprzężony w ósemkę pegazów. Za naszą karetą stałą skromniejsza kareta z dwoma pegazami dla Darky i Olafa.
- A gdzie nasze konie?- zapytała Etera szukając ich wzrokiem.
- Czekają na was w waszym królestwie.- powiedział Maheed dumny z siebie.- Wysyłam z wami 20 strażników.
Pomogłem Eterze wejść do karety. Podszedłem do generała.
- Dziękuję za wszystko.- powiedziałem przytulając go.
- Nie ma sprawy.
- Jest coś jeszcze.
Maheed spojrzał na mnie. Dobrze wiedział o co mi chodzi.
- Twój ojciec zmarł pół roku temu. Był spokojny. Po prostu zasnął. Uśmiechał się. Wyprawiłem mu pogrzeb godny cesarza.
- Dziękuję Ci za wszystko.
Wsiadłem do karety. Z góry podziwialiśmy Al Tahaal.

~ w Wolf Blood Kingdom ~

Wysiadłem z karety obejmując Eterę. Czekaliśmy aż karety zniknął w chmurach. Puściłem Eterę.
- Dziękuję. Uratowałeś nas.- powiedziała.
Weszliśmy na główny plac watahy jako ludzie. Przyzwyczailiśmy się do tego. Nagle ktoś rzucił się na mnie od tyłu i przewrócił mnie. To był Matt. Błyskawicznie zmieniłem się wilka. Olaf, Etera i Darky również.
- Nikt nie będzie dotykał mojej dziewczyny!- wrzeszczał Matt.
Wstałem i pokazałem zęby. Matt warknął i rzucił się na mnie. Zrobiłem unik, ale on na to właśnie liczył. Skoczył na mnie i zatopił swoje kły w mojej łopatce. Zawyłem z bólu.
- Zostaw go!- krzyczała Etera płacząc.
- Kailo sobie poradzi.- uspokajała ją Darky równocześnie ją trzymając.
Odwróciłem się i odepchnąłem Matta. odskoczył, ale utrzymał się na nogach. Wstałem i szybko oceniłem ranę. Była głęboka i rozciągała się od grzbiet do połowy przedniej łapy. Do tego mocno krwawiła. Stałem czekając na ruch Matta. Oblizał pysk od mojej krwi i ruszył na mnie. Zderzyliśmy się. Znów popełniłem błąd. Matt złapał mnie za gardło. Wyrwałem mu się, że poskutkowało to szarpanymi ranami na gardle. Wkurzyłem się. Byłem od niego silniejszy. Musiałem sobie to tylko uświadomić. Odepchnąłem go i rzuciłem się na niego. Zadałem parę szybkich ciosów i uszkodziłem mu łapę. Zapomniałem jednak o jednym szczególe. Ciągle traciłem krew. Nagle straciłem równowagę. Wykorzystał to od razu i z całą siła pchnął mnie na kamień. Uderzyłem głową. Wstałem. Miałem problemy z utrzymaniem się na nogach, bo kręciło mi się w głowie. Stałem w kałuży własnej krwi chwiejąc się. Obraz zaczął mi się przyciemniać. Zobaczyłem Matta kuśtykającego w moją stronę. Wtedy podbiegli Brail i Nax. Zatrzyamali Matta. Zobaczyłem Victorię. Usiadłem. Krzyczała coś do mnie rozumiałem poszczególne słowa.
- Spójrz na mnie!...Otwórz oczy!...Wstawaj Kailo!...Nie zostawiaj mnie!- krzyczała Vicki.
Położyłem się na ziemi i zemdlałem.

<Etera?> <Matt?> <Victoria?> <Olaf.?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz