Podjechaliśmy
ostrożnie do martwej owcy. Mimo rozszarpanego brzucha miała przymrużone
oczy i cicho dyszała. Zeskoczyłem z Dokhala i skróciłem jej cierpienie.
- To robota wilka.- stwierdził Aztek oglądając rany na ciele zwierzęcia. - Ale to żaden z naszych.- powiedziałem wycierając łapy od krwi.- Czuję tu intensywny zapach, ale to nie był nikt od nas. - Basior i wadera.- Aztek obwąchał trawę dookoła owcy.- Umiem tylko to stwierdzić. Trzeba sprowadzić kogoś kto się na tym zna. Wsiedliśmy na konie i pogalopowaliśmy na główny plac watahy. Była tam Aura. - Jest zwiadowcą.- powiedział Aztek wskazując waderę.- Na pewno zdziała więcej niż my. Podjechaliśmy do niej. Aztek pocałował ją w policzek i opowiedział wszystko. Ze szczegółami. Słuchała niewzruszona, gdy Aztek opisywał rany na ciele owcy. - To byli łowcy.- stwierdziła.- Łowcy wilków. - To znaczy?- zapytałem. - To znaczy, że nie są tu przypadkowo i nie chodziło im o tę owcę. Chodziło im o kogoś z nas. Zabierzcie mnie tam. Aztek posadził ją na siodło i wskoczył na nie. Sid nie był do końca zadowolony. Pognaliśmy na polanę. Po chwili znów staliśmy nad martwą owcą. Aura uważnie obejrzała wszystkie rany. Obwąchała cały teren. - Wadera 4 lata i basior około 3. Rodzeństwo.- wymieniała.- Trzeba powiadomić Eterę. <Aura?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz