-Spokojnie Bella - powiedziała Aura - To tylko Fritz, jeden z łowców.
-Tylko ja - odezwał się basior - wielkie dzięki .
Miało to być chyba śmieszne ale mi nie było do śmiechu. Usiedliśmy przy ognisku który rozpaliła moja towarzyszka.
-Więc przysłała cię Etera - powiedziałam.
-Tak -zaczął - żeby wam pomóc w odnalezieniu jej matki.
Taa, napewno- pomyślałam- Dodatkowa ochrona, ale to nie moja decyzja. Wszyscy usypialiśy.
Nagle w oddali usłyszałam szelest. Wędrowałam przez pięć minut. Nagle w oddali zauważyłam małą postać.
Przeypominała calineczkę. Była mała i świecąca, tak jagby z mgły która zmieszała się ze złotym pyłkiem.
- Jestem Amalteja - odparło stworzonko - Jestem nimfą .
Byłam trochę przestraszona.
- Czeka cię jeszcze dużo przygód...Razem z twoimi przyjaciółmi, ale i w miłości będzie u ciebie dużo cierpienia. Ale w końcu zaznasz spokoju . Dam ci coś . Użyjesz tego tylko w razie potrzeby. A napewno ci się przyda... Proszę.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdy Nimfa znikła. Na ziemi leżał tylko zdobiony gwizdek.
Wróciłam do moich przyjaciół. Aura nie spała i powiedziałą:
-Gdzie ty byłaś ?! Bałam się że coś się stało. A co to - spojrzała na podarunek.
- To od... Nimfy - powiedziałam. Spojrzała na mnie jak na głupią, więc opowiedziałam jej o całej historii.
<Aura?> <Fritz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz