Obudziłam
się około 8:00, wtulona w Azteka. Nie spaliśmy prawie całą noc. Wyszłam
na zewnątrz i poszłam na plac przed zamkiem. Zobaczyłam Olafa na koniu i
pare wilków dookoła niego. Podeszłam bliżej.
- Jej wysokość Etera, zwołuje nadzwyczajne zgromadzenie. Obecność obowiązkowa.- czytał z kartki ozdobionej królewską pieczęcią. - Co się dzieje?- zapytała Sammi. - Wszystkiego się dowiecie na miejscu. Zamek, godzina 17:00. Mają być wszyscy. Przekażcie reszcie. Olaf odjechał, a ja odwróciłam się i już miałam wracać do Azteka, gdy usłyszałam rozmowę Sammi i Belli. - Podobno chodzi o Victorię. Etera jest na nią wściekła.- mówiła prawie szeptem Bella. - Widziałam się z Kailo. Był naburmuszony.- wyznałą Sammi.- Spytałam go co u Vicki, a on do mnie "skąd mam wiedzieć?". Pobiegłam do Azteka opowiedzieć mu o wszystkim. ~ po południu ~ Do zebrania pozostało około 20 minut. Wróciła z Aztekiem z polowania i postanowiłam, że lepiej być przed czasem niż się spóźnić. Weszłam do zamku. Przeszłam korytarzem i znalazłam się przed drzwiami do Sali Obradowej. Były uchylone. Już miałam je pchnąć łapą kiedy usłyszałam głosy, a raczej wrzaski. - Pani, ja..ja...co ja miałam robić?!- krzyczała ze łzami w oczach Vicki, pierwszy raz nie mówiła do Etery po imieniu w nieoficjalnej sytuacji.- Po odejściu Maxa zamknęłaś się w komnacie i nie wychodziłaś. - Jesteś księżną Victorio i nie możesz doprowadzać do takich zaniedbań!- powiedziała niewzruszona Etera.- Nie możesz być księżną. Wtedy usłyszałam za sobą głos. - Aura, nie za wcześnie?- zobaczyłam Nax'a. - Eeee, nie lubię się spóźniać.- odpowiedziałam nerwowo. Potem przyszły inne wilki i weszliśmy. Usiadłam między Aztekiem i Bellą. - Witajcie moi drodzy!- powiedziała Etera uśmiechając się na siłę.- Zauważyliście pewnie moją...nieobecność. Za nią siedzieli Matt i Vicki z przymrużonymi oczami. - Gdy mnie nie było...- kontynuowała.-...Victoria nic nie robiła, a Max... - On też nigdy nic nie robił.- wtrącił się Matt.- Nie tylko w dzień... Nikogo ten żart nie rozśmieszył. - Zamknij się!- warknęła Etera.- Max zawsze wspierał mnie psychicznie. A teraz go nie ma. Księżnej też nie. Dlatego odbędą się głosowania! Koniec zebrania! Do oczu Etery napłynęły łzy. Odepchnęła Matta i wybiegła z sali. Powoli wszyscy się rozeszli. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz